„Mam czteroletniego syna. Chodzi do przedszkola, często spotyka się z kolegami na podwórku. Od pewnego czasu z upodobaniem używa wulgarnego słownictwa. Obawiam się opinii przedszkolanek, które są skłonne przypuszczać, że widocznie w domu używamy takich słów. Co robić?”
Wydaje mi się, że nie ma powodu do obaw. Zakładam, że personel przedszkola ma wiedzę pedagogiczną i orientuje się, że trzy-, czteroletnie dzieci przechodzą fazę fascynacji takimi słowami. Kontaktują się z rówieśnikami, uczą się innych wulgarnych określeń i z upodobaniem ich używają. Starają się w ten sposób zaimponować kolegom odwagą (wiedzą przecież, że robią źle). Popisują się też przed dorosłymi, zwłaszcza gdy wiedzą, że w ten sposób uda się ich zaszokować. Odradzam więc gwałtowną reakcję. To tylko pogarsza sytuację. Niektóre dzieci nie przestają przeklinać nawet w domu, licząc na to, że wyprowadzą rodziców z równowagi. Są dumne z tego, że udaje się im gorszyć otoczenie. Inne pod groźbą kary milkną w domu. Nie zalecam jednak braku reakcji. Radzę ostro oświadczyć, że ani Pani, ani inni dorośli nie życzą sobie wysłuchiwania takich słów.