„Mój dziesięcioletni syn, uczeń IV klasy, przez kilka dni nie może przełamać się do zabawy z nowo poznawanymi rówieśnikami. Tłumaczenia lub wpychanie go niemalże na silę do grona innych dzieci nic nie dają. Dopiero po kilku dniach nawiązuje kontakt, a i to tylko wtedy, gdy rówieśnicy zapytają go na przykład, czy zagra z nimi w piłkę. Wtedy gra się rozpoczyna na dobre i mam go już „z głowy”, a nawet trudno przywołać go z podwórka. Jak go wyleczyć z tej nieśmiałości?”
Proszę Pana, w tym wieku dziecka raczej nie da się wyleczyć z nieśmiałości. Wiele wskazuje jednak na to, że Pański syn jest albo jedynakiem, albo najmłodszym dzieckiem w rodzinie, gdzie jest duża rozpiętość wieku pomiędzy rodzeństwem. W rezultacie nie ma pewnych umiejętności społecznych, które są potrzebne w grupie dzieci. Osobiście nie widzę potrzeby leczenia i udzielania chłopcu jakiejś specjalistycznej pomocy. Dałbym mu po prostu czas. Jeżeli stworzy mu Pan sytuacje, dzięki którym syn często będzie przebywał wśród rówieśników (ale nie na podwórku, a raczej w zorganizowanych grupach typu sekcja sportowa, modelarnia itp.), gdzie będzie mógł współdziałać z nimi – jego reakcje na pewno szybko się zmienią.