„Jestem rozwiedziona. Samodzielnie wychowuję ośmioletniego syna. Były małżonek należał do osób nieodpowiedzialnych, często bywał brutalny, lekceważył potrzeby dziecka. Od pewnego czasu jestem związana z mężczyzną, który jest zupełnym przeciwieństwem mojego męża. Syn go uwielbia, z radością przyjmuje jego wizyty. Mimo wszystko trudno mi się zdecydować na powtórne małżeństwo. Przy tak wielu zaletach mojego partnera, drażnią mnie u niego drobiazgi (np. sposób jedzenia, trzymania szklanki, pocenie się rąk, niektóre reakcje). Nie wiem, czy słusznie robię, zwlekając z decyzją o małżeństwie? Wiem, że synek cieszyłby się z tego i zaakceptowałby ojczyma.”
Kolejny związek małżeński zawarty w sposób bardzo rozważny, dokładnie przemyślany, pozbawiony zbyt silnych emocji, może okazać się bardzo szczęśliwy. Jednak „drobiazgi”, które już teraz mocno Panią drażnią, sugerują, niestety, brak pełnej akceptacji dla partnera, mimo podziwu dla jego rozlicznych zalet. Jedno przecież, jak sama Pani mogła zauważyć, nie wyklucza drugiego. Pozytywny stosunek obecnego partnera do Pani synka jest oczywiście bardzo ważny, podobnie jak istotne są reakcje dziecka, które żywiołowo odwzajemnia sympatię. Jednak nowy mężczyzna w Pani życiu ma być przede wszystkim Pani mężem i partnerem i to Pani musi go zaakceptować w tych rolach. To niezbędny warunek powodzenia nowego, zalegalizowanego związku. Jeżeli to nie nastąpi, to nikt z całej trójki nie będzie miał z tego korzyści. Potrzebuje Pani jeszcze trochę czasu do namysłu i podjęcia ważnej, odpowiedzialnej decyzji.