Do Europy trafiła w XVI wieku z Indii i Persji, jako roślina ozdobna. Jest rzeczywiście piękna i aromatyczna, zwłaszcza gdy latem (lipiec i sierpień) zakwitnie na biało i bladoróżowo, rozsiewając zapach podobny do goździków.
Jest byliną niewielką (dochodzi do 40 cm wysokości) i w uprawie niekłopotliwą. Nasiona sieje się do gruntu lub pojemników (jeżeli mieszka się na wysokich piętrach, można ją uprawiać na balkonie nie tylko dla ozdoby, ale też na przyprawę) w marcu. Znacznie wygodniej jednak posadzić rozsadę na pewno się przyjmie – w połowie kwietnia.
Jako przyprawa bazylia należy do żelaznego zestawu ziół stosowanych w kuchni południowej, a zwłaszcza śródziemnomorskiej. U nas zrobiła karierę w międzywojniu (nazywano ją bazylijką), potem był dość długi okres, kiedy o niej zapomnieliśmy i teraz znowu wróciła: do zup, klopsów, sałatek, serów, twarożków, pizzy i pikantnych ciast oraz farszy, sosów, sałatek, ryb i dań z warzyw tak surowych (np. zamiast koperku do mizerii warto dać odrobinę bazylii, najlepiej prosto z krzaczka), jak gotowanych. Znakomite też jest np. bazyliowe masełko (może być z margaryny) z dodatkiem ostrych przypraw i czosnku, lub bez nich.
Używa się liści zarówno świeżych, jak suszonych. Te ostatnie należy przechowywać w bardzo szczelnych pojemnikach, ponieważ olejki bazylii są wyjątkowo lotne.