„Mam 24 lata. Od ponad 3 lat jestem mężatką. Mamy dwie córeczki. Niestety, mąż po ślubie bardzo się zmienił Kłóci się ze mną z byle powodu, czasami bije, coraz częściej mówi o rozwodzie i o tym, że mnie nie szanuje. Nazywa mnie „białą niewolnicą” tłumacząc, że nic mi nie wolno, bo jestem mężatką. Nie wolno mi spotykać się z koleżankami, nie wolno mi iść na godzinę na siłownię, nie wolno mi nic. Zaczyna też mówić, że mu nie zależy na dzieciach. Kiedy kochamy się (ostatnio bardzo rzadko), mówimy sobie „czułe słówka, ale rano, kiedy się obudzi, natychmiast mówi do mnie: „Spadaj”. O co mu chodzi? Czy naprawdę mnie już nie kocha?”
Proszę Pani, narzeczeni nawzajem się zdobywają, jedno drugiemu stara się więc pokazać z jak najlepszej strony. Okres narzeczeństwa różni się znacznie od tego, co następuje później. Uważa się wręcz, że ślub i fakt zamieszkania na wspólnym terytorium to pierwszy poważny kryzys w małżeństwie. Skoro bowiem posiada się już tzw. papier, który sankcjonuje należenie do siebie, skoro nie trzeba się już zdobywać, to On lub Ona (albo oboje) dochodzą do wniosku, że teraz można nareszcie pokazać swoje prawdziwe (nierzadko nie najpiękniejsze) oblicze.
Z listu wynika, że mąż istotnie nie żywi do Pani ciepłych uczuć. Miłość, która łączy dwoje ludzi, narzuca im przecież pewne zachowania, które w sposób zasadniczy różnią się od tego, co robi małżonek i na co sobie pozwała w stosunku do Pani.
Radzę bardzo poważnie zastanowić się nad tym, czy – przynajmniej na krótko – nie powinna Pani od niego odejść. Wtedy będzie miał czas, żeby oprzytomnieć i zastanowić się nad tym, co wyprawia.