Rzymskich legionistów za czasów Cezara myśl o goleniu przyprawiała o dreszcze. Zarost musieli likwidować za pomocą pumeksu… od tamtej pory sytuacja mężczyzn znacznie się polepszyła. Większość naszych rodaków, tych co dziś już mają po trzydziestce, zaczynała swą „ostrą przygodę” z produktami Polsilvera. Wielu z nich pozostało im wiernych. Hitem ostatnich lat – maszynkami systemowymi (Gillette Sensor, Schick Advantage, Wilkinson Protector…). W Niemczech na przykład bardzo popularne są maszynki elektryczne. Używa ich co drugi mężczyzna.
Dobra żyletka powinna jak najłatwiej ścinać zarost, tak by nie trzeba było używać do tego celu siły. Im cieńsza i ostrzejsza, tym mniej bolesne golenie. Aby przedłużyć żywotność wyrobu, nadaje się ostrzu kształt paraboli składającej się z krótkich, prostych odcinków.
Najwięcej jednak zależy od sposobu użytkowania. Przede wszystkim należy stosować dobre mydło lub piankę, które w znacznym stopniu łagodzą tarcie ostrza o naskórek. Producenci powlekając ostrza specjalnymi powłokami, np. teflonowymi, chromowymi czy platynowymi, czynią ostrze gładkim i równiejszym. Nie należy ich wycierać, ponieważ tym samym usuwana jest warstwa ochronna. Także w przypadku golarek tzw. folie tnące pokrywa się metalami szlachetnymi, np. platyną. Skóra wielu mężczyzn doznaje bowiem podrażnienia przy kontakcie z metalami. Polacy są zdania, że elektryczne maszynki do golenia nie pozwalają osiągnąć gładkości uzyskiwanej przy użyciu zwykłej żyletki. Handlowcy zaś i producenci zaprzeczają temu. Golenie maszynką elektryczną wymaga jedynie wprawy i dobrego sprzętu.
Niewątpliwą zaletą tych urządzeń jest to, że nie wymagają użycia mydła czy pianki. Przedstawiciele firm produkujących maszynki uważają, że za 3-4 lata co piąty Polak będzie miał w domu golarkę.
Golących się na mokro przyjemność ta kosztuje rocznie od 100 zł (oszczędny zestaw przyborów toaletowych, z żyletką w roli głównej) do 500 zł, a nawet dużo więcej (zestaw komfortowy np.: Gillette Sensor Exell, markowa woda po goleniu, pianka, balsam, pędzel etc.). Może lepiej zrobić sobie prezent i kupić golarkę Brauna, Philipsa czy Remingtona. Na taki sprzęt trzeba wydać od 100 do 00 zł. Oczywiście – można też zapuścić brodę…
Skóra przez kilka tygodni będzie się przyzwyczajać do nowego sposobu golenia. Podrażnienia to normalny objaw. Zużyte folie i głowice zastępuj tylko częściami oryginalnymi. Maksymalną wydajność golarka osiągnie po kilkakrotnym naładowaniu i zupełnym rozładowaniu baterii. Baterie można ładować nieco dłużej i to nie powinno im zaszkodzić. Lepiej ładować po zupełnym rozładowaniu. Chronić golarkę przed kontaktem z wodą. Regularnie czyścić. Mniej się wówczas zużywa i gwarantuje lepszy efekt golenia.
W Polsce goli się blisko 14 mln mężczyzn powyżej 15 roku życia. Statystyczny Polak goli się 3,8 raza tygodniowo. Jedna tradycyjna żyletka pozwala średnio na 10,7 goleń. Głowice maszynek systemowych umożliwiają nam nawet 17-18 goleń. Polacy pytani o to, dlaczego lubią się golić, twierdzą, że to ich odświeża, poprawia wygląd, wzmacnia poczucie własnej wartości i zadowolenia, jest przyjemnością samą w sobie i koniec końców – jest mniej kłopotliwe niż opiekowanie się własną brodą.