„Chciałabym stosować antykoncepcję naturalną, ale mój mąż nie zgadza się na to. Mówi, że nie może się tak ograniczać. Co mam robić?”
Mówiąc o konieczności „ograniczania się” – mąż ma rację. Sposoby naturalne rzeczywiście wymagają ogromnej powściągliwości w określonych, hipotetycznych okresach płodności kobiety. W tym czasie nie można przecież odbywać stosunków płciowych. Wiadomo też, że sposoby te nie należą do najpewniejszych metod zapobiegania ciąży. Jednak ostatnie słowo w tych sprawach zawsze należy do kobiety. To ona powinna decydować o metodzie antykoncepcji, mężczyzna zaś nie ma prawa zmuszać jej do niczego, na co ona się nie godzi, ponieważ to kobieta i tylko ona ponosi wszelkie konsekwencje niepowodzenia. Skoro zatem Pani nie uznaje innych metod i polega wyłącznie na środkach naturalnych – małżonek powinien zdobyć się na okresową powściągliwość, w imię Pani dobra. To naprawdę nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Poza tym, rezygnacja ze stosunku płciowego nie oznacza totalnej rezygnacji ze współżycia. Jest przecież wiele innych sposobów rozładowania napięcia seksualnego. Będą to, rzecz jasna, tylko półśrodki, ale lepszy chyba rydz niż nic. Gdyby mąż nadal nie chciał się „ograniczać”, proszę odbyć z nim poważną rozmowę i powiedzieć wprost: „Jeśli zajdę w ciążę, nie zgodzę się na jej usunięcie”.