„Mam sześcioletniego synka, który chodzi do klasy zerowej. Niestety, jak tylko może, tak broni się przed szkołą. Chowa się, ucieka, gdy zostawiam go w klasie – płacze. Po paru minutach (jak twierdzi wychowawczyni) uspokaja się, ale następnego dnia sytuacja się powtarza. Nauczycielka mówi, że syn jest bardzo niecierpliwy i łatwo się złości, zniechęca, gdy coś mu nie wychodzi. Co mam robić, by zwalczyć niechęć dziecka do chodzenia do szkoły, by rozumiał to, co mu tłumaczę?”
Pisze Pani o nieuzasadnionej niechęci syna do szkoły. Wydaje mi się jednak, że dziecko ma swoje powody, dla których jej nie lubi. Być może są one dziecinne, dla Pani niezrozumiałe (być może nawet dziecko samo ich nie rozumie albo nie potrafi o nich mówić), ale one naprawdę istnieją. Najprawdopodobniej dziecko czegoś się boi.
Proszę zorientować się, o co chodzi. Jeżeli owa niechęć pojawiła się po pierwszych dniach pobytu w szkole, jej przyczyn należy szukać właśnie tam. Być może syn jest dzieckiem nadwrażliwym. W szkole zatem mogło wydarzyć się coś, co na innym maluchu nie zrobiło większego wrażenia, ale Pani syna mocno poruszyło. Jeśli natomiast niechęć do chodzenia do szkoły dała o sobie znać, jeszcze nim cokolwiek mogło się zdarzyć, jest prawdopodobne, że syn po prostu boi się rozstania z Panią, nowych sytuacji, ludzi.
Może, zanim rozpoczął naukę w klasie zerowej, ktoś straszył go szkołą? Jeżeli mimo starań nie będzie Pani umiała określić przyczyn lęków syna, radzę porozumieć się z pedagogiem szkolnym albo ze specjalistami z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, którzy, po otrzymaniu dodatkowych informacji dotyczących syna, będą mogli bliżej określić źródła zachowań dziecka. Polecam taką drogę tym bardziej, że postawa dziecka jest typowa dla młodszego wieku przedszkolnego, a nie szkolnego.
Sądzę, że uwarunkowań niepokojącego Panią postępowania syna należy szukać albo w rodzinie, albo w dotychczasowym procesie rozwoju i ewentualnie w przebytych przez dziecko chorobach.
Jestem też przekonana, że zachowanie syna nie jest wyrazem lekceważenia Pani słów, ale przejawem silniejszego od niego lęku.