„Latem tego roku przeżyliśmy powódź, chociaż nie dotknęła nas tak bardzo jak innych, do dziś budzę się spocona ze strachu na wspomnienie szumu przewalającej się wody. Najgorzej jest z dziećmi. W dzień wydaje się, że nie pamiętają tamtych chwil, w nocy córka przez sen podbiega do okna, wchodzi na parapet. Rano nic nie pamięta. Natomiast syn ma koszmarne sny, często krzyczy, budzi się spocony i przerażony. Co robić?”
Radzę przeczekać. Dzieci są istotami niezwykle wrażliwymi, ale potrafią zapomnieć przykre przeżycia. Wiele skutków urazowych sytuacji mija samoistnie. Szczerze mówiąc, trudno byłoby wymyślić strategię szybkiej pomocy. Jeśli ktoś się bardzo przestraszył i przeżył jakiś czas w lęku i niepewności, to musi mieć czas na to, by rana się zabliźniła, a wspomnienia zbladły. Dlatego myślę, że należy spokojnie czekać. Wyrozumiałość, cierpliwość i zdwojona dawka ciepła powinny zrobić swoje.