„Po dwóch latach chodzenia z chłopakiem zdecydowałam się rozpocząć współżycie seksualne. Ten „pierwszy raz” był okropny. Czy to normalne, że czuję do siebie wstręt?”
Wstręt do siebie po pierwszym stosunku świadczy przede wszystkim o tym, że osoba, która doświadcza takich uczuć, była wychowana w raczej rygorystycznym, nieufnym wobec seksu duchu, a jednocześnie wpojono jej wielki szacunek dla dziewictwa. Jeżeli ów „pierwszy raz” okazał się tak mało wart, wówczas czuje do siebie wstręt za to, że w ogóle zdecydowała się na coś takiego, że złamała swoje zasady. Sądząc z listu, winę za ten nieudany „pierwszy raz” ponosi nie chłopak, lecz coś, co było w Pani. Badania na temat samooceny tego „pierwszego razu” wykazują, że dziewczęta znacznie częściej niż chłopcy są albo rozczarowane stosunkiem, albo niezadowolone z partnera, który „nie umiał tego zrobić*’. Przyczyną negatywnych reakcji może być także fakt, że pierwszy stosunek prawie nigdy nie kończy się orgazmem. Z reguły trwa bardzo krótko, niekiedy tylko kilka sekund, a dodatkowo pogarsza sytuację to, że dziewczyna nie ma jeszcze wyrobionej reakcji orgazmu. Ma natomiast oczekiwania, i to spore. Dużo przecież czytała o miłości. Jej literacki obraz przewyższa realne przeżycie. Stąd wielkie rozczarowanie. Szczególnie często ten nieudany „pierwszy raz” ma miejsce wtedy, gdy do stosunku doszło nie spontanicznie, lecz w wyniku wyrozumowanej decyzji, z chęci wykonania ułożonego wcześniej planu. Obie strony traktują wtedy akt płciowy czysto mechanicznie i fizycznie, a to piękne na pewno nie jest W Pani przypadku moja rada będzie już spóźniona, ale innym młodym ludziom proponuję, aby nie śpieszyli się, nie planowali na zimno. Czasami można zacząć współżycie już po dwóch miesiącach znajomości, czasami zaś nawet po dwóch latach partnerzy są nadal niedojrzali i nie warto zaczynać.