„Dwadzieścia lat temu urodziłam córkę. Od razu oddałam ją do adopcji Wiem, że źle zrobiłam, ale warunki życiowe nie pozwalały mi na jej wychowanie. Mieszkałam w małej miejscowości byłam bardzo młoda i całkowicie zależna od surowych rodziców. Przypadkową ciążę musiałam przed nimi ukryć w obawie, że zostanę wyrzucona z domu. Ostatnie jej miesiące spędziłam u koleżanki. Pragnęłam jednak, aby dziecko żyło. Wiem, że na moim miejscu każdy postąpiłby podobnie, ale żałuję mojej decyzji i mam poczucie winy. Próbowałam odnaleźć dorosłą już córkę. Bezskutecznie. Chcę, żeby to było przestrogą dla innych kobiet.”
Nie każda kobieta, będąc na Pani miejscu, postąpiłaby podobnie. Pani decyzja była bardzo mądra. Wbrew pozorom wymagała wiele odwagi i dojrzałości. Zrobiła Pani dla swojej córki tyle, ile było możliwe. Dała jej Pani życie i możliwość dorastania w pełnej rodzinie, wśród osób, które bardzo jej pragnęły i czekały na nią. Znacznie bardziej dramatyczne są losy dzieci, których rodzice z jakichkolwiek powodów nie mogą czy też nie chcą ich wychowywać, a mimo to nie wyrażają zgody na umieszczenie ich w rodzinach zastępczych lub adopcyjnych. Często trzeba wtedy kilku lat, by doprowadzić do sytuacji prawnej, która pozwoliłaby zgłosić wychowanka domu dziecka do adopcji. Dla dziecka te lata są nie do nadrobienia. Ważą na jego rozwoju i dorosłym życiu. Pani oszczędziła córce takich dramatycznych przeżyć. Radzę spojrzeć na swoją decyzję sprzed lat w taki właśnie sposób.